Małe grzeszki rodziców

Gładko, szybko i bez turbulencji. Mamy sierpień. Już. Odkąd tyle się dzieje w moim życiu zawodowym, czas płynie jeszcze szybciej. Jak szalony galopuje, a ja żyję tylko od niedzieli do niedzieli. Moje dziecko zapewne od soboty do soboty. Zastawiam się też, kiedy zemszczą się na nas nasze małe grzeszki względem Szyma…

O bojach przedszkolowych czytaliście. Trudno nie było zaważyć tym miejscu, jak przedszkole wpłynęło na nas wszystkich, Jak upór mojego dziecka i wola walki urozmaicają nam życie… i jak to rodzice w aktach desperacji posuwają się do zwykłego przekupstwa… 

“A fuj! Wstyd!” Powiecie nam. 
Ano, wstyd. 
Ale jeśli dziecko przez tydzień nawija o klockach z wielorybem, jeśli mówi że marzy i w ogóle… to czemu nie wykorzystać tego na własną korzyść?
Dzięki zbliżającej się wizji kloców, Szym w chorobie (z wielkim trudem, ale jednak) pozwolił sobie zakroplić oczy (!), wypił obrzydliwy antybiotyk (!) i czasem poszedł bez płaczu do przedszkola. Czasem. 
Ale jednak. 
Więc starzy w końcu kupili upragnione klocki, ciesząc się radością Szyma. 
A już dziś w perspektywie jest zakup mostu zwodzonego do drewnianego toru…
Czy to zakrawa na łapówki?
Czy za przekupstwo zabawkowe można iść siedzieć? 

Dodaj komentarz