Jedna z moich bliższych znajomych, można powiedzieć, że najmłodsza stażem, ale równie bliska sercu co pozostali dobrzy i wspaniali ludzie z mojego otoczenia, napisała w rozmowie trzy słowa, które od kilku dni mam z tyłu głowy: „ludzie Cię lubią”.
To bardzo ogólne stwierdzenie, jednak zaczęłam się zastanawiać: czy ja robię coś szczególnego, by mnie lubili? Zabiegam o to? Czy zastanawiam się nad tym w moich działaniach i zabiegam o to?
W relacjach z ludźmi staram się być szczera i uczciwa. Mam w sobie zrozumienie, ponieważ jedno z moich przekonań jest takie, że za każdym człowiekiem kryje się historia, której nie znamy. I ten człowiek i jego historia zasługują na szacunek i dobre słowo. Pracuje również nad tym, by nie oceniać cudzych wyborów jeśli mnie nie dotyczą, a jeśli jest inaczej, staram się zrozumieć. Natomiast moja osobowość jest taka, że zawsze szukam rozwiązań, a nie słuchaczy na czcze gadanie. Nie lubię także zostawiać po sobie „złego wrażenia”, a konfliktowe sytuacje staram się wyjaśniać, jeśli mi zależy i widzę możliwość naprawienia sytuacji. Nie lubię zostawiać po sobie złej energii. Męczy to mnie i nie daje spokoju. Jest to zwyczajnie nie w moim stylu. Historia ma się zupełnie inaczej, gdy ludzie, z którymi jestem zmuszona obcować, mnie nie lubią. Nie mają zrozumienia dla postawy, którą wyznaję, nie lubią mojej szczerości ani parcia na rozwiązania. Z tymi minimalizuje relację, ograniczając je i nie tłumacząc się z niczego. Nie dopuszczając do mnie bliżej, niż to konieczne.
Moje życie od początku roku bardzo się skomplikowało, a na domiar złego leki, które przyjmowałam przestały działać (minimum od 2-3 miesięcy). Zmobilizowało mnie to w końcu by pójść na terapię, a tam pierwsze co, to usłyszałam zalecenie zwolnienia lekarskiego z pracy i odpoczynku. Dowiedziałam się także, że kortyzol może obniżać skuteczność antydepresantów, a nawet jej pozbawić. Choć lubię swoją pracę, a uczestniczenie w projektach które tworzymy daje mi dużo satysfakcji, to wiem równie dobrze, że bywa czasem bardzo stresująco. A ja, ze względu na swój stan, przestałam radzić sobie umiejętnie ze stresem, co może prowadzić do błędów, na które nie mogę sobie pozwolić i nie mogę narazić firmy. Standardowo, w relacji z Izą i Alyoshą, postawiłam na uczciwość. Uważam, że jeśli zależy nam na czymś, zawsze powinniśmy być uczciwi, bo wtedy możemy najwięcej wygrać. Nawet wtedy, gdy ta uczciwość jest drugiej stronie nie na rękę. Tak więc, już we wtorek odbyłam rozmowę z zarządem i przedstawiłam, jak wygląda sytuacja. I powiem Wam, że już zawsze będę wdzięczna za Ich wsparcie i zrozumienie w tym temacie. Czuję ciepło na duszy, gdy wspominam słowa Izy i Jej zatroskane spojrzenie. To było naprawdę wspierające i dobre, dlatego wiedziałam, że zrobiłam dobrze, mimo ze dwa ostatnie dni w pracy były prawdziwym koszmarem.
Jestem osobą, która czuje energię, a gdy moje obowiązki zostały przekazane osobie najmniej mi przychylnej, czułam jak w firmie zaczęło buzować. Choć nie docierało do mnie bezpośrednio nic, to kilka razy miałam ochotę wejść na nasz open space i powiedzieć na głos: uwaga! Wchodzę! Koniec obgadywania! Oczywiście, nie zrobiłam tego, bo nie lubię być wciągana w toksyczne sytuacje. Unikam ich jak ognia, bo zawsze odbijają się na moim zdrowiu i samopoczuciu. Nie chce tego, jak nie chcę przyjmować złej energii i problemów nieprzychylnych mi osób z biura. To ich problem, z którym usilnie próbuję się nie przejmować, mimo że wiem, że właśnie one od środy podgrzewają atmosferę na mój temat i próbują wciągnąć w to innych. Przez najbliższe dwa tygodnie skupiam się na sobie, przyjmuję nowe leki i czerpię radość z życzliwej energii, która płynie do mnie strumieniem od osób które są mi bliskie i wspierające. Na samo ich wspomnienie uśmiecham się lekko, a ciepło powraca.
Konflikty były i będą, a ja nie jestem pomidorówką, by wszyscy mnie lubili. Nie czuję też potrzeby tłumaczenia się każdemu z moich decyzji, a ludzi źle mi życzących odsuwam jak najdalej, życząc im tego na co pracują i co przyciągają.
Nie wiem, czy ludzie mnie lubią, ale wiem kogo lubię, cenię i szanuję. Wiem, za których jestem wdzięczna i mam nadzieję, że oni również to wiedzą i czują. Uczę się cały czas i pracuję nad sobą, a złą energię, która płynie do mnie oddaję Stwórcy, wierząc że otrzymam pomoc. Skupmy się na tym, co dobre, a zło samo nas ominie.
Moje dziecko nie lubi pomidorowej…. Poza tym każdy robi trochę inną. Wracaj do mnie, do nas, bo brak mi Twojego pewnego kroku i kołyszący się bioder. 🤭😜
<3 Jeszcze chwilę i jestem <3
Potrzeba odwagi, by postawić siebie na pierwszym miejscu. Powodzenia!🫶
Potrzeba odwagi i wsparcia. Wtedy łatwiej znaleźć to pierwsze 😉 Dziękuję! ❤
Odpocznij i wróć do nas silniejsza 🥰
Dziękuję ❤️❤️❤️
Kocham pomidorówkę tak poptostu 💝
Haha… ja również 😉 Pomidorowej nie da się nie kochać. <3