Jak uprzedzam przedświąteczne przygotowania

Kiedy mija pierwszy listopad, a po nim jedenasty… bez zbędnych wyrzutów sumienia mogę zacząć myśleć o świętach. I na prawdę nie wiem, czy to podwójne macierzyństwo, świąteczne mikołaje od końca października w Lidlu czy zakłady bukmacherskie o to która stacja radiowa jako pierwsza puści Last Christmas… ale coś mi każe w tym roku dużo wcześniej ogarnąć świąteczny szał, by potem tego szału uniknąć… 

Listopad w połowie, a ja jak żadnego roku planuje drobne prezenty i mniej drobne wypieki. Jak co roku, z początkiem grudnia ruszy produkcja pierniczków, której Szym (i ja również) już nie może się doczekać. Nowością u nas będzie piernik staropolski, którego ciasto wykonuje się pięć tygodni przed pieczeniem, czyli około sześć tygodni przed świętami.
Również literacko przygotowujemy się do tego wyjątkowego okresu w roku. Naszym odkryciem jest grudniowa literatura dziecięca (a może adwentowa?) – 24 rozdziały na 24 dni do świąt. Na tą chwilę pokusiłam się o dwie propozycje wydawnictwa Zakamarki: Wierzcie w Mikołaja i Święta dzieci z dachów. W wolnej chwili spodziewajcie się wpisów książkowych. (Choć przyznam szczerze, że ostatnio ciężko o wolną chwilę.)
Do tej pory nie przywiązywałam uwagi do literatury dziecięcej z tematem świąt. Nie do końca wiem, z czego to wynikało, jednak w tym roku zrozumiałam swój błąd. Nic nie nastroi lepiej, niż czytanie na dobranoc historii z świętym Mikołajem, pieczenie i ozdabianie pierniczków, oraz przygotowanie świątecznej kartki na konkurs do przedszkola.

Zadziwiające jest, jak bardzo nie chce mi się tych świąt w tym roku. jednak z drugiej strony prześladuje mnie myśl, że to my – rodzice – jesteśmy odpowiedzialni za nasze dzieci. To do nas należy pokazać im właściwe ich piękno i właściwe przeżywanie.
Jak to zrobić bez piernika, choinki i wspólnej radości przygotowań?

źródło: pixabay.com

Dodaj komentarz