Jeszcze nikt nie zdefiniował idealnego momentu na dziecko. To jak utopia, senne marzenie, jak zatopiona Atlantyda czy utracone Pompeje. Mam 27 lat, za 1,5 miesiąca Szymek będzie z nami. Jak ktoś stawia mi pytanie czy jestem gotowa, szczerze do bólu odpowiadam że nie. I nie wstydzę się tego. Owszem, czuję ciężar odpowiedzialności za to nowe życie, jestem świadoma, że przez pierwsze lata życia to ja i mąż będziemy kształtować tego małego człowieczka. I równocześnie cieszę się, wyczekuję i boję. I jestem spokojna – czasem 😉
Idealny moment? Kiedy okazało się, że się udało, finansowo byliśmy dość stabilni, ja miałam bronić pracy licencjackiej, czuliśmy się pewnie. W przeciągu pierwszych 3 – 4 miesięcy wszystko się sypnęło. Nasza stabilizacja zamieniła się w sinusoidę, graniczącą z mega wariacją poplątaną z niepewnością. I ciągnie się to tak do dziś. Ja nie wyrobiłam się z terminem obrony, samochód powoli się sypie. Bywają dni, że zobowiązania finansowe piętrzą się nam przed oczami niczym góra lodowa przed Titanic’em…
Czy to jest idealny moment? Dla mnie tak. Nie mogło być lepszego. Resztę jakoś się naprawi, ogarnie. Bo fakt naszego rychłego rodzicielstwa nie wpłynął na naszą sytuację, tylko cała masa innych czynników. Pojawienie się dziecka czy jego nie pojawienie, nie zmienia nic. I tak walczylibyśmy o pieniądze. Teraz po prostu będzie jeszcze jeden człowieczek do kochania, dla którego trzeba będzie być silnym. To źle? To wspaniałe, że jest dla kogo walczyć, żyć i komu pokazywać że życie naprawdę może być piękne…
Refleksja powstała, po przeczytaniu posta na blogu Jestem mamą po krakowsku. Pozdrawiamy 😉
Zapraszam, również zajrzę do Ciebie czasem 😉
Truth 🙂
Smutne są takie decyzje. Ale nie nam oceniać. Jeśli mam być szczera, będąc w ósmym miesiącu też słabo czuję macierzyństwo. Ale przynajmniej świadomie stworzyłam sobie okazję, by je poczuć 😉
Myślę, że strach towarzyszy wszystkim i tym gotowym i tym nie. Od nas zależy jak sobie z nim poradzimy.
Wniosek jeden: można – tylko trzeba chcieć!
Coś mi się zdaje, że rodzimy razem 😉
Mądry po szkodzie… aczkolwiek – lepiej późno niż wcale! 🙂 Najważniejsze, że się udało 🙂
Święte słowa, jednak facet sam musi "dojrzeć" do pewnych decyzji… Znam to z autopsji 😉
dziękuję;)
Zawsze będzie coś na co trzeba będzie wydać pieniądze. A to pralka do wymiany, wyjazd, albo nagła choroba zwierzęcia lub nasza. Zawsze jest coś na co nagle trzeba wydać kasę i większe wydatki mogą na nas czyhać na każdym rogu, bez względu na ciążę.
Dlatego pod względem finansowym nie ma co tak patrzeć. Póki ma się stałe dochody jest dobrze 🙂
Zapraszam też do mnie:
http://xweetlie.blogspot.com
Witaj,piękni,ciekawie i kolorowo tu u Ciebie.Jeśli pozwolisz zostanę i rozgoszczę się na dłużej,Ciebie zapraszam w wolnej chwili w odwiedziny do Dobrych Czasów.Pozdrawiam wiosennie.Jola
Cieszę się, że mój post Cię zainspirował 🙂 A idealny moment? Jak zobaczysz swojego synka w pełni się przekonasz, że nie mogło być lepszego momentu 🙂
Piękny post.
Ja też uważam, że nie ma idealnego momentu. Dlatego chcieliśmy mieć dziecko – zaczęliśmy się starać, nie bacząc na świat wokół. Później może być już za późno, zwłaszcza jeżeli któreś ma problemy z płodnością…
Żaden moment nie jest idealny… ale każdy jest dobry :)) Jeśli teraz się udało to znaczy, że lepszego momentu być nie mogło. Nawet jeśli na początku jest strach i niepewność.
Nigdy nie ma odpowiedniego momentu. Ja już jestem po 30-tce ale nie odwlekałam macierzyństwa, po prostu tego nie czuliśmy, mieszkamy w Londynie i życie jakoś inaczej tutaj płynie. Podróże, praca, ciągła tęsknota za Polską i wyjazdy do Polski co 3 miesiące. Zawsze wiedzieliśmy, że chcemy mieć Maluszka, ale jakoś czas tak przeciekał przez palce. W końcu zdecydowaliśmy się, to był ten moment, tak czuliśmy i wiem, że nie ma nic piękniejszego na świecie niż oczekiwanie na Naszego Synka a później życie w Trójkę. Nie kalkulowaliśmy, bo to nie ma sensu. Nasi znajomi tak kalkulują i podjęli decyzję, że jednak nie będą mieli Dziecka bo kasa… Smutne, ale to ich decyzja i trzeba ją uszanować.
U nas nie rozchodziło się o kwestie finansowe, chociaż też bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej, jak u każdego. U nas problem był w nas, ja chciałam, K. nie był gotowy, później mu się nagle odmieniło, zaczęliśmy się starać, mnie ogarnęły wątpliwości, czy aby na pewno jestem gotowa?! Jak już się okazało, że jestem w ciąży, K. się cieszył, mnie obleciał strach. Patrząc na to z upływu czasu, sama nie wiem czego się bałam. Teraz nie wyobrażam sobie, że miałoby być inaczej. Oboje sierpnia doczekać się nie możemy!
Jednego dnia pieniądze są, drugiego nie ma. Jednego dnia pieniędzy nie ma, drugiego dnia się pojawiają. Niestety, jeśli sytuacja w kraju jest taka, jaka jest, nie można być pewnym niczego. Zawsze w czasach finansowego dołka myślę, że dzieci rodzą się na całym świecie. W bajecznie bogatych rodzinach w Japonii, w lodowej wiosce na Antarktydzie, i w ubogich afrykańskich krajach. Naszym rodzicom przyszło wychowywać się w ciężkich czasach PRL, nasi dziadkowie i pradziadkowie żyli w czasie wojny. A dzieci się rodziły i wyrosły na porządnych ludzi.
dokładnie finanse to nie wszystko 🙂
Wiadomo bez nich człowiek nie jest w stanie funkcjonować -ale pomyśl sobie o ludziach którzy maja worki z kasą ,super bryki a nie mogą mieć takiego szczęścia jakim jest dziecko.
Ja również mam 27 lat i za nie całe półtora miesiąca będę mieć synka :)!!!
Mój Mąż odkładał decyzję o posiadaniu dziecka chyba z 2 lata, a bo najpierw poczekamy aż będzie miał umowę na czas nieokreślony, później musimy kupić samochód, a w między czasie- musimy nacieszyć się sobą. Teraz jak nasze staranie trwało prawie 3 lata to ostatnio stwierdził, że mogliśmy zacząć jednak prędzej.
Gdybyśmy w tym kraju patrzyli na finanse i nimi kierowali się decydując czy chcemy mieć dziecko, to zapewne wiele z nas odłożyłoby to w czasie, ale czy to coś by zmieniło? Mój M. miał opory czy teraz, czy aby na pewno damy radę z kasą itp. Powiedziałam mu wtedy, że z sytuacją finansową możemy się zmagać całe życie a decyzji o dziecku nie można odkładać w nieskończoność.
Każdy czas jest dobry na to, żeby być rodzicem. Gratuluję i pozdrawiam.