Po “ochach” i “achach” ostatniego postu przyszedł czas na rzeczywistość. No cóż, czterolatki mają to do siebie, że jak nigdy potrafią sprowadzić człowieka na ziemię swoimi humorami, humorkami i humorzyskami.
Na prawdę ciężko stwierdzić, czy to talent wrodzony czy domena wieku… bo w przeciągu pół godziny mój Szym potrafi:
- wyściskać rodzica i wymiziać powtarzając w kółko że go kocha
- dostać szajbo – głupawki i szaleć jak dzika małpka
- tak się wkurzyć, że będzie rodzica odganiał, krzyczał na niego z byle powodu i na wszystko reagował agresją, która ostatecznie kończy się histerycznym płaczem
Ciężko to czasem ogarnąć. Szczególnie, gdy o całotygodniowym zmęczeniu możesz zapomnieć na chwilę tylko w niedzielę.
Przyznam szczerze, że czasem z Arkiem nie wiemy jak sobie z tym radzić więc zwyczajnie ignorujemy i czekamy aż burza przejdzie.
Niestety taki rollercoaster sprawia, że każdy wyjazd to ruletka. Albo będzie fajnie, albo wszyscy wrócimy do domu zmęczeni i wkurzeni. Na szczęście w sobotę było pośrodku. Wybraliśmy się do Centrum Nauki Experyment w Gdyni. Bardzo fajne miejsce dla dzieciaków mniejszych i większych. Dużo wiedzy przekazanej w przystępny sposób. Można wejść i przepaść na pół dnia. Zaliczyliśmy też szybki wypad na wybrzeże.
I niestety weekend się skończył zdecydowanie za szybko.
pierwsza drzemka w domu od 2 lat! |
Taki urok czterolatków 🙂