Jakoś tak się złożyło, że pierwszy post w Nowym roku piszę dopiero w połowie lutego. Ten rok przyniósł nam dużo zmian. Z jednej strony trochę smutnych – rezygnacja z działalności gospodarczej. A z drugiej radosnych… i pełnych oczekiwania.
Od kilku tygodni przyglądam się mojemu czteroipół latkowi, obserwuje jego zachowanie, słucham gdy mówi do mnie… i ogarnia mnie smutek. Pośród wszystkich codziennych czynności coraz częściej dostrzegam że moje dziecko dorasta. Z małego zagubionego w przedszkolu gnoma robi się z niego duży mądry chłopak, który zawsze ma coś do powiedzenia. Mimo problemów jakie pojawiają się po drodze – związanych z wadą wymowy i postawy – mój Szymon jest radosnym, szalonym i żywiołowym dzieckiem. Uwielbia bawić się w berka i chowanego, kocha jeździć na rowerze (do tej pory napawa mnie to wielką matczyną dumą!) a od jakiegoś czasu w miarę regularnie jeździ z Arkiem na basen. I wierzcie lub nie – za chwilę będzie już umiał pływać!
Pośród tych słodko – gorzkich rozmyślań o dorastaniu mojego jedynaka, pojawiło się oczekiwanie. Zaklinanie się, że nie będzie kolejnego potomka zdało się na tyle… że we wrześniu Szymon będzie miał rodzeństwo. Wracamy do pieluch, nieprzespanych nocy i karmienia piersią… i szczerze mówiąc po oswojeniu się z tą myślą – nie mogę się doczekać.
W zasadzie, choć to dopiero 12 tydzień, coraz częściej myślę o tym jakie imię, gdzie postawię łóżeczko i które nosidełko kupię, bo tym razem w chustowanie bawić się nie będę.
Im więcej piszę o wszystkich przygotowaniach – tym bardziej się cieszę. Mimo niedogodności dostrzegam coraz więcej plusów… między jednymi mdłościami a drugimi zawrotami głowy…
Heloł 2018!

Dzięki, przyda się 🙂
trzymam kciuki za ten rok:)