Grząski temat, czyli jak rodzic rodzica segreguje

Rodzicielstwo to grząski temat. Szczególnie w internecie. Wystarczy napisać coś o klapsach, karmieniu piersią, nie karmieniu piersią, porodzie naturalnym, cesarskim cięciu… i już się zaczyna… Jesteś złym rodzicem, dobrym rodzicem, świętooburzeniowym rodzicem, rodzicem świętszym od wszystkich świętych tego świata (i zaświata), lepszą matką, gorszą matką… tak łatwo oceniamy innych rodziców, zostając bezkrytycznym wobec siebie. 

Z zasady nie biorę udziału w tego rodzaju dyskusjach, tylko zajmuję się swoim życiem, dzieckiem i swoim podwórkiem. Nie czuję potrzeby nawracania matek czy ojców, dzielenia rodziców na dobrych czy złych oraz stygmatyzowania kogokolwiek za poglądy. 

A w internecie tak łatwo znaleźć na to sposób i na tym wypłynąć. Dlaczego?

Bo bezkarnie możemy oceniać innych, pokazać jacy jesteśmy fajni w porównaniu do nich i jacy w porządku. By zaraz potem wsiąść do auta i wymusić pierwszeństwo na drodze, udawać że w kolejce nie widzimy ciężarnej lub odwracać głowę, gdy widzimy że ktoś na przystanku potrzebuje prawdziwej pomocy. 

Ot, taki przywilej internetów. 

Na fejsie obserwuje kilku ciekawych blogerów, czasem mignie mi ciekawy tekst, czasem przeczytam głupotę i zastanawiam się, czemu ludzie nie używają swojego mózgu, skoro Bozia już im go dała. Kolejny raz (a może ciągle trwa, tylko nie zwracałam uwagi) wypływa dyskusja o klapsach. Internet tonie w komentarzach świętego oburzenia rodziców (w większości matek), dziwiących się jak to w dzisiejszych czasach jest przyzwolenie na przemoc wobec dzieci. Robi mi się słabo na sam wydźwięk tego hasła, i morza hipokryzji zatroskanych kobiet rozpaczających nad przemocą stosowaną na dziecku w postaci klapsa. Nagle w sieci znajduje się tyle świętych, chętnie oceniających motywację i postępowanie innych. 

Oczywiście – przemoc to najgorsza z metod, a raczej pseudo metoda wychowawcza, jednak tego rodzaju dyskusje rzadko trafiają tam gdzie powinny. Są raczej pożywką dla osób, które chcą podnieść swoje poczucie wartości i anonimowo pokrzyczeć że one kochają, nie dają klapsów. Generalnie, sieją zamęt, gówno burzę i dzielą rodziców na gorszych – lepszych. 

A raczej tych, którzy czują się lepsi. 

Bo ktoś, kto stosuje prawdziwą przemoc wobec dzieci, nie siądzie rano przed telewizorem i pomyśli: O kurde, ta pani Połuba z zatroskaną i zdegustowaną miną dobrze mówi. Krzywdzę swoje dziecko, może lepiej przestanę…”  

Szczerze zastanawiam się, gdzie są granice tej absurdalnej medialnej dyskusji, a kiedy zacznie się prawdziwa pomoc i praca u podstaw w miejscach, gdzie to na prawdę jest potrzebne. Dziwię się, też jak chętnie z tematu korzystają blogerzy, poruszając go na swoich fan page’ach przywołując tym samym morze zatroskanych dobrych ludzi, gotowych zlinczować każdego kto ośmieli się mieć inne zdanie niż oni. 
A potem Ci wszyscy zatroskani ludzie wsiadają do swojego auta i wymuszają pierwszeństwo na drodze, w kolejce udają że nie widzą ciężarnej lub odwracają głowę gdy ktoś na przystanku potrzebuje prawdziwej pomocy… 

gówno burza
źródło


Ten post ma 2 komentarzy

  1. Paula G.

    Właśnie do tego sprowadza się rodzicielstwo: miłości i zdrowego rozsądku. Powinniśmy pamiętać o tym, że najlepszymi rodzicami dla naszego dziecka jesteśmy my sami, a nie otoczenie i dobre rady. Dziękuję Ci za ten komentarz i pozdrawiam serdecznie 🙂

  2. Ula Mamonik.pl

    Prawdziwy tekst. I faktycznie na mocno niewygodny temat. Teraz nawet jak ktoś strzeli klapsa – to się tym nie pochwali. Tylko że kto miał rację poznamy za jakieś 15 – 20 lat. Kiedy Ci młodzi bezstresowo chowani ludzie staną się dorosłymi. Z własnym światopoglądem i kręgosłupem moralnym. I kto wie – czyje metody wychowawcze okażą się lepsze i przejdą próbę czasu. Pamiętam taką sytuację – już bez klapsów 😉
    Wychodze ze szpitala po urodzeniu starszej córki. Przychodzi do mnie Pani doktor – pediatra – starsza kobieta- od lat w zawodzie. I przeprowadza pogadankę. Jak ważne jest karmienie piersią, ile to dziecku daje, jak je wzmacnia i tak dalej. Na sali jest także moja mama. Która rodziła mnie dokładnie w tym samym szpitalu. Gdy lekarka wychodzi – kwituje jej słowa. Jak ja Ciebie urodziłam – dostałam podobną pogadankę od tego samego lekarza. Nad wyższością mleka krowiego od tego mleka wytwarzanego przez kobietę. Oraz gotowy przepis – jak to mleko przygotować 🙂 Jednym słowem – czasy się zmieniają, poglądy też. To co dzisiaj jest wychwalane – jutro może okazać sie mitem. A my w wychowywaniu dzieci powinnyśmy kierować się po prostu sercem i zdrowym rozsądkiem. I nie chronić dzieci przed wszystkim. Kiedyś dorosną i już nie będzie kokonu. Lepiej – aby wiedziały o tym szybciej i były na to gotowe. To moje zdanie – za kilkanaście lat okaże się czy dobre 😉

Dodaj komentarz