Zioła to najstarsze leki na świecie. Większość leków syntetycznych, z których ochoczo korzystamy, ma mniej niż 100 lat, natomiast za najstarszy system leczniczy uważane jest ziołolecznictwo chińskie. Jego udokumentowana wiedza pisana liczy ponad 4500 lat. Kolejnym dokumentem jest święta księga Rigwedy, datowana na ok. 2000 r. p.n.e., zawierająca ziołolecznictwo Indii oraz bardzo popularny dziś temat: księga ajurwedy, datowana na około 1500 r. p.n.e.
Dziś bardzo ochoczo odchodzimy od naturalnej medycyny, a mimo to pojawia się coraz więcej nurtów holistycznego leczenia człowieka w sposób naturalny. I choć nie twierdzę, że mamy porzucić współczesne odkrycia medycyny, to śmiem twierdzić, że czasem warto wrócić do korzeni.
Właśnie dlatego czasem wśród książkowej listy, którą realizuję co jakiś czas, znajdują się pozycje z ziołami w roli głównej. I właśnie dlatego zdecydowałam się napisać do wydawnictwa Bellona z pytaniem o współpracę dotyczącą książki “Siła Ziół”. Wydawca opisuje tę pozycję jako unikatową mieszankę nauki, medycyny, kreatywności, magii, rytuałów i zabawy. Muszę przyznać, że po zapoznaniu się z nią mam mieszane uczucia. Ale po kolei.
Autorkami są Seed Sistas, Fiona Heckels i Karen Lawton, tworzące zespół aktywistek, które mają misję przywrócenia ludziom połączenia z uzdrawiającą mocą roślin. Zakładają ogólnodostępne ogrody z ziołami leczniczymi, są zielarkami. W swojej książce piszą o fitoterapii sensorycznej. Jednym z pierwszych rozdziałów właśnie jest wyjaśnienie tego pojęcia, które jest złożone i ma na celu poznanie roślin od najbardziej intymnej strony, angażując zmysły i intuicję oraz analityczny umysł. Autorki także tłumaczą, dlaczego rośliny mają ogromne znaczenie, oraz przedstawiają fundamenty fitoterapii sensorycznej, pokazując, jak dziedzina ta łączy ze sobą różne aspekty: astrologię, czakry i kolory, wierzenia pogan, żywioły.
Nie znajdziesz tu zbyt wielu przepisów na ziołowe mikstury, ale znajdziesz przewodnik po sensoryce natury, cyklach, budowaniu intuicji zielarskiej, trochę fitopoezji i radosnej twórczości autorek. Mimo że książka jest ładnie wydana i zawiera częściowo ciekawe informacje oraz treści i założenia, zniechęca mnie pokazywanie zielarstwa jako zabawnej przygody, która niejako ma zachęcić społeczeństwo do praktyki zielarstwa. Być może mało jeszcze rozumiem z tej dziedziny, jednak np. w dziale charakterystyka rośliny nie spodziewałam się znaleźć takiej treści dotyczącej krwawnika:
„Wojownik Azulem zwany – o ciele pomalowanym na niebiesko jak starodawni Piktowie – niezwykle przyjemny w dotyku, zazwyczaj można go zastać mruczącego jak domowy kot o miękkim ciepłym futerku, którego wciąż chce się głaskać. Wszyscy chcą być blisko Azula, by go pieścić, a on to uwielbia, mrucząc w zachwycie”.
Podobne treści znajdziemy przy dzikiej róży, chrzanie, walerianie, czarnym bzie czy innych roślinach. I choć z “Siły Ziół” wyciągniemy wartościowe i ciekawe informacje, przeplatana jest ona mocno ideą fitoterapii sensorycznej, której na tym etapie nie rozumiem. Być może z czasem zmienię podejście i dziedzina ta stanie mi się bliska, jednak teraz nie czuję potrzeby budowania dodatkowej ideologii wokół tego, co od wieków leczyło i działało bez zbędnych ozdobników.
Na początku napisałam, że do “Siły Ziół” mam mieszane uczucia, bo książka przedstawia zupełnie inne, jednak holistyczne podejście do ziół, ale zawiera także wskazówki dotyczące ich zbierania i tworzenia mikstur. Zachęca do robienia własnego zielnika, zgłębiania świata roślin na własną rękę. Przedstawia różne sposoby korzystania z naturalnych dobrodziejstw ziół, z zaznaczeniem pór roku czy faz księżyca. Jeśli ktoś spytałby mnie, czy warto, odpowiedź z mojej strony nie będzie jednoznaczna. “Siła Ziół” zdecydowanie jest inspirująca, jednak nie jest typowym przewodnikiem zielarskim, a o poszczególnych ziołach nie dowiemy się z niej wiele. Na pewno jednak poszerza spojrzenie na fitoterapię, pokazuje możliwości i uczy samodzielności w tym temacie. A to zdecydowanie wartość dodana.
Współpraca z wydawnictwem Bellona