Nie wiem, na prawdę nie wiem jak tego dokonałam… Ale wydaje mi się, że kolejny etap rekrutacji i spotkanie z psychologiem mam pozytywnie zaliczone. Mam tylko nadzieje, że to nie jest mylne wrażenie…
Od rana byłam jednym wielkim stresem. No bo jak to, spotkanie z psychologiem? Co może ode mnie chcieć ten on – psycholog? Otóż chciał wiedzieć, co wymyśliłam i poznać moją wizję. I chciał mi podpowiedzieć, co mam dopracować do ostatniego etapu rekrutacji. Na odchodne, chciał adres sklepu jak go otworzę, bo był bardzo zaintrygowany. Padło nawet stwierdzenie, że nie powinnam się martwić o ten etap rekrutacji… Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Chyba dowiem się dopiero po świętach.
A! Właśnie! Święta…
Jako, że coraz bliżej i że potrzebowałam się zrelaksować, postanowiłam upiec pierwsze w życiu świąteczne pierniczki. Wyszukałam przepis w internecie (jako, że w domu nie wypieka się pokoleniowo pierniczków, i nie dysponuję rodzinnym przepisem), o tu. I dziś upiekłam. Nie wiem, co z tego wyjdzie, gdyż moje cudeńka po wyjęciu z piekarnika były mięciutkie… i szybko stwardniały. Mam nadzieję, że zmiękną… A wtedy na ich wierzch trafi mleczna czekolada i skruszone orzechy. Podczas, gdy ja walczyłam z pierniczkami (odniosłam nawet rany wojenne – poparzyłam ramię!), Arek walczył z Szymonem. Wieczory robią się męczące dla naszej trójki. Szymon jęczy i marudzi. Nic mu nie pasuje, nic nie interesuje. Ciągle jęczy i marudzi… Dlatego też, Szymek zazwyczaj o dziewiętnastej już śpi. A rodzice odpoczywają…
och… mam nadzieję, że szybko… Szymon – maruda nas wykańcza 🙂
ha! a ja się obawiam, że piekłam za późno 😉
Mam wrażenie, że pozytywne fluidy non stop od Ciebie biją 😉 nie tylko te poporodowe 😉
Cześć, dzięki za nominację, nie wiem jednak czy przed świętami uda mi się odpowiedzieć 😉 Tym bardziej, że nie jesteś pierwszą, która mnie nominowała 😉 Pozdrawiam 🙂
Dzięki wielkie 🙂 i dzięki za radę. Na pewno wypróbuje, bo święta tuż – tuż 🙂
Zostaje życzyć powodzenia.
W tym roku pierniki piekłam w pierwszym tygodniu grudnia, dziś już pozostały wspomnieniem 😀
Z tego co pamietam to Gaba jak była w wieku Szymka tez miała taki marudny okres. A my mieliśmy serdecznie dość. Trwało to kilka tygodni… Na szczęście jest już po, także na własnej skórze przekonałam się, że to marudzenie mija….
No i pięknie z tym psychologiem. 😀
U mnie na rozmowie była pani psycholog i powiedziała, że "emanuję poporodowymi fluidami" i to ma moc 😉
Zaciskam kciuki za dalsze etapy!
Swoją drogą bardzo mnie zaintrygowała branża w jakiej planujesz działać. 🙂
i zazdroszczę piernikowej przyjemności 🙂
Tak, wilgoć będzie dla nich najlepsza, skórki z jabłka nie próbowałam, ale powinna pomóc…
Również przesyłam gratulacje i trzymam kciuki aby dalej też wszystko dobrze poszło…
Nominowałam Cię do zabawy Liebster Blog Award, więc jeśli będziesz miała czas i ochotę to zapraszam do mnie, żeby się zapoznać ze szczególami…
http://sandrabyla.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html
Gratulacje z "etapu" rekrutacji 🙂
Co do pierniczków jak chcesz żeby zmiękły obierz jabłko i skórkę z niego włóż do puszki z pierniczkami. skórki trzeba wymieniać co parę dni, żeby nie spleśniały, ale pierniczki szybciej robią się miękkie chłonąc wilgoć ze skórek.