Co niesie 36 tydzień?

Czas sobie płynie leniwie, odpoczywamy, zbieramy siły. Dumamy i łapiemy słoneczko. Kończymy pranko, i nawet częściowo spakowaliśmy torbę do szpitala. Pozostało tylko ją uzupełnić o kosmetyki i klapki pod prysznic. Ciągle tylko czekamy na łóżeczko, w przyszłym tygodniu chcielibyśmy w końcu kupić komodę na ciuszki… czyli dograć kącik Młodego. Wciąż nam się to przedłuża, bardziej ze względów finansowych niż braku chęci. Marzy mi się też karuzelka dla Szymona, choć zastanawiam się, czy nie jest to zbędny wydatek. Oglądałam różne modele, i wszystkie, które mi się podobały albo wydawały się w miarę ciekawe, nie kosztowały mniej niż stówkę. Myślę też o leżaczku i choć wiem, że można się bez niego obejść… cóż, no chciałabym takowy posiadać dla mojego Szymona. Wszystko rozstrzygnie się w przyszłym tygodniu. Kupiliśmy też na start rożek – najzwyklejszy, niedrogi, oraz pieluchy Dada Premium (jedno opakowanie “jedynek” i jedno “dwójek”) – i mam także tu wątpliwości co do wyboru. Może trzeba było kupić rossmanowe, albo na początek paczkę markowych pampersów? Tyle, że tak długo się zastanawiałam które wybrać, że w końcu pod wpływem impulsu – będąc w Biedronce – po prostu chwyciłam to co było i tyle. A potem się wkurzałam, że zrobiłam mało przemyślany zakup. Coraz więcej także myślę o tym, jak się odnajdę w realiach szpitalnych. Czuję już stres, na samą myśl o tym że na początku muszę iść na oddział i zapytać się kiedy dokładnie mam przyjść i przyjmą mnie. Bo to, że moja ginekolog powiedziała żeby pójść dziesiątego czerwca, to jedno. Drugie – kiedy w szpitalu będą chcieli mnie widzieć i kiedy pociąć i uwolnić mnie od tego słodkiego balastu. (Szymon chyba czuje, że kontempluje naszą przyszłość, gdyż właśnie zaparł się o moje żebra i uparcie je masuje jedną ze swoich maleńkich części ciałka 🙂 ) Zaczyna mi towarzyszyć wielka niepewność, nie tylko dlatego że mam wątpliwości co do istnienia mojego instynktu macierzyńskiego, ale dlatego że zbliża się moment, gdy będę musiała zakotwiczyć się w szpitalu na dłużej… a potem myślę o tym, że będę wracać do formy i będę w końcu rozdwojona. Wątpliwości mnoży się coraz więcej, proporcjonalnie do kurczącego się czasu. Teraz rozumiem wszystkie te niespokojne wpisy mam w ostatnich tygodniach ciąży. Huśtawki nastrojów: od strachu przed porodem przez pobyt w szpitalu do opieki nad noworodkiem. Właśnie przeżywam to samo. Dziś może trochę spokojniej, bo towarzyszy mi ból w biodrach i pachwinach. A przy takich sytuacjach dosłownie odznaczam godziny do rozdwojenia…
PS. HAHA ! Właśnie przyjechał wózek ! 🙂

Ten post ma 6 komentarzy

  1. Unknown

    Syszałam, że najlepsze Pampersy. Droższe, ale wiesz za co płacisz. Ale nie ma co się martwić, tyle ich potrzeba, że na pewno zużyjesz te co kupiłas:)
    Co do leżaczka, podobno sprawdza się. Można Maluszka wziąć ze sobąnp do kuchni i miećGo na oku. My na pewno zakupimy.

    Pochwal się furką!

  2. Unknown

    co do karuzeli to u nas sie sprawdza, mamy ta z muzapony, ma melodyjke która Iwo lubi słuchać, kwestia pampersów to ja kupiłam na poczatek firmy pampers, pozniej wysłałam meza po dady, kupił 3 opakowania. po kilku uzyciach widziałam róznice. dady sa twardsze, sztywniejsze i gumka po bokach bardzo sie wbijała małemu w nóżki. wymeczyłam jakos te 3 opakowania i wrociłam do firmy pampers. na szafie czekaja dady 2 zakupione w ciazy 😉 pamietam te moje obawy… bedzie dobrze 😉 pochwal się pochwal zdobyczami

  3. Unknown

    Wózek!!! Pochwal się!
    A wątpliwości i lęk zapewne nie tylko Ty odczuwasz!

  4. liv6

    "Rozdwojona" – podoba mi się 🙂
    Co do pieluszek, to zawsze możesz dokupić innej firmy, bo chyba te dwie paczki to na krótko starczą 🙂

Dodaj komentarz