Lekkie, frywolne teksty. Dystans i powaga. Niebanalne intro, które robi wrażenie na koncertowym świeżaku takim jak ja. Do tego dobra muzyka i teksty które są “o czymś”. Bo jak powszechnie wiadomo, piosenka musi posiadać tekst…
Gdybym chciała zacytować moją siostrę, musiałabym połowę tego tekstu zastąpić wszelkimi “ochami” i “achami” a całość podsumować krótkim “było zaje***cie”. Z jednej strony jej się nie dziwię i w głębi duszy mam ochotę na tym zakończyć ten tekst. Z drugiej natomiast, mam już za dużo lat, by ograniczyć się do tego rodzaju dźwięków. Więc pozwólcie, że spróbuję napisać coś konstruktywnego o dzisiejszym wieczorze, zanim przejdę do dzikich okrzyków zachwytu.
Otóż, właśnie wróciłam z Elbląskiego koncertu Romantyków Lekkich Obyczajów. W moim odczuciu, jest to najbardziej frywolno – romatyczny zespół, jaki istniał na polskim rynku muzycznym. Duet utworzony przez Damiana Lange i Adama Millera idealnie dopełnia Jakub Staniak i Paweł Łach. Alternatywna muzyka, ze zręcznie wplecioną sielską biesiadą (Panienko Ma) czy poważne pytania o egzystencję (Pięć Perspektyw)? A może prześmiewczo – ironiczny obraz wiejskich potańcówek (Remiza)? To dla Tych Panów żaden problem. Swoją drogą, nie znam drugiej takiej piosenki o kacu, która sprawia że jego perspektywa, po zakrapianym wieczorze, nabiera nowego wymiaru, i szczególnego znaczenia.
No i Lodziarka.
Czasem mam nie lada zagwozdkę, dlaczego RLO popełniło Lodziarkę. Nie jestem w stanie tego rozgryźć, a gdy w aucie słucham “Lejdis&Dżenetelmenels”, Lodziarkę obowiązkowo przełączam. Tak, jak Oni pewnie na każdym koncercie grają ją obowiązkowo. Z wielkim żalem, jednak muszę przyznać, że Lodziarka na żywo ma swój czar. Lodziarkowy, ale jednak.
Do pewnego czasu żyłam w przeświadczeniu, że najpierw jest Lodziarka, a potem cała reszta utworów. I w Elblągu nie mogło zabraknąć domagania się publiczności o ten utwór zaraz po pierwszej piosence. Tak, jakby to Lodziara gromadziła wszystkich wokół sceny, a poza nią nie było już nic.
A to nie prawda.
Bogactwo, jakie Ci Panowie wnoszą do życia fanów to sama gama barw i dźwięków. Ekspresja na scenie sprawia, że słowa zostają na długo w głowie i odchodząc od sceny czuje się niedosyt. A wszystko to suto zakrapiane sielską naturalnością i swobodą, za którą ciężko nie pokochać Ich twórczości.
Dlatego z całego serca zachęcam Was, do zapoznania się z Ich albumami, a być może za jakiś czas szturniemy się gdzieś na koncercie, podrygując w rytm Urodzin, czy Miłości na odległość…
Zdjęcie pożyczone z www.romantycylekkichobyczajow.pl |
RLO w Elblągu 2017 |
Ale wiecie co?
Generalnie było…. było zaje***cie 🙂