Ciężarna ma prawo

O swoich perypetiach z lekarzem prowadzącym ciążę pisałam tu. Sytuacja ta dała mi do myślenia i od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem napisaniu tekstu na temat praw pacjenta i kobiet w ciąży. Przecież wszyscy wiedzą, że ciąża to stan szczególny, że kobiety ciężarne mają wyjątkowe uprawnienia. No dobrze, ale jakie? I dlaczego nie zawsze są przestrzegane? 

Gdy przychodzi do konkretów, jedyne co mogę wymyślić – nawet będąc w ciąży – to przepuszczenie w kolejce w sklepie. Ale bądźmy poważni – jest to kwestia kultury, a nie prawa polskiego. W zasadzie pisząc te słowa chce mi się śmiać z samej siebie, gdyż jest to mega banalne. Do tego jeszcze same ciężarne nie chcą się “wychylać” w kolejce, z obawy przed linczem uprzejmych pań i panów. 
No dobrze, więc jak to jest z tym NFZtem i prawami ciężarnych w przychodniach. Co mówi na ten temat polskie prawo? 
Pierwszy dokument który sprawdzam jest Konstytucja RP, artykuł 68 ustęp 3:
Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej 
dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku”

Drugim dokumentem, jest ustawa z dnia 27.08.2004 roku o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych z ze środków publicznych. W niej zawarte zostały informacje jakie osoby mają uprawnienia szczególne w tej kwestii. Podstawą do znalezienia się w gronie osób uprawnieniami szczególnymi do świadczeń zdrowotnych jest dokument potwierdzający to prawo – w przypadku kobiety ciężarnej jest to karta ciąży. 
Jeśli zdarzy się, że mimo okazania dokumentu odmawia się takiej osobie świadczeń, lub wymusza się za nie opłatę, jest to łamanie prawa. 
Co konkretnie mówi nam ten zapis prawny? Dzięki niemu, ciężarna ma prawo do świadczeń opieki zdrowotnych ze środków publicznych poza kolejnością. Obejmuje to także usługi farmakologiczne w aptekach. Oczywiście, nie oznacza to że może wepchnąć się w kolejkę oczekujących lub wparować do gabinetu lekarskiego i żądać konsultacji. Ustawodawca zaznaczył i sprecyzował zwrot “poza kolejnością” w następujący sposób: 
  • świadczenia w poradniach specjalistycznych i szpitalnych udzielane są w dniu zgłoszenia, a jeśli jest to nie możliwe powinno być zrealizowanie w innym terminie ale poza kolejnością wynikającą z listy oczekujących
  • w przypadku świadczeń w poradniach specjalistycznych, świadczenie powinno być udzielanie nie później niż w terminie 7 dni od zgłoszenia 


I tego prawa muszą przestrzegać poradnie i lekarze, którzy mają kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. To w tych kontraktach zobowiązują się oni do zapewnienia dostępności do świadczeń gwarantowanych według harmonogramu pracy poradni. Harmonogram taki każdy lekarz/poradnia dostarcza do NFZtu i musi go przestrzegać. 
Jak to wygląda w praktyce? 
W moim przypadku wyglądało to tak, że mimo iż zgłosiłam się do lekarza prowadzącego, w godzinach pracy poradni w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia odmówiono mi świadczeń i pobrano opłatę za badania. A wiec złamano prawo oraz warunki kontraktu NFZ. I dlatego otrzymałam odpowiedź z Narodowego Funduszu Zdrowia, że moja skarga była zasadna. 
Niestety, z opowieści i doświadczenia wiem że łamanie tych praw wynika bardzo często z milczącego przyzwolenia pacjentek. Najczęstszym argumentem podnoszonym jest: “po co się wychylać” lub ” po co walczyć z wiatrakiem”. A no po to, by później mieć satysfakcję, choćby z odzyskanych pieniędzy nie słusznie od nas wyciągniętych. 
Pisząc skargę na mojego lekarza, ostatnie czego się spodziewałam że pobraną opłatę odzyskam. Bardziej zależało mi na tym by ktoś pochylił się nad sprawą i ukrócił proceder. 
Jednak zupełnie przypadkiem okazało się, że lekarz łamał nie tylko prawo do świadczeń jako ciężarnej ale też kontrakt z państwem polskim, którego zobowiązał się przestrzegać. Napisane przeze mnie pismo mogło mieć dla przychodni inne konsekwencje, więc doktor zdecydował się zwrócić mi pieniądze. Nie będę tu komentować formy zwrotu, oraz faktu że lekarz nie poczuł się w obowiązku choćby do najmniejszego przepraszam. Nie zmienia to jednak faktu ze postąpił źle etycznie i przeciwko prawu. 
Przerażającą jest jednak myśl, że nie byłam jedyną ofiara takiego wyłudzenia a lekarka dzięki pokornej bierności pacjentek dalej czerpie korzyści. Dlatego tak ważne jest byśmy my – nie tylko jako ciężarne, ale – jako pacjenci znali swoje prawa i wymagali ich przestrzegania. Nie trzeba tego robić w sposób wulgarny i niegrzeczny. Jednak spisanie tych praw w ustawach nie zawsze zagwarantuje nam ich przestrzeganie.
Warto jednak pamiętać, że nie znajomość prawa szkodzi. 
Zazwyczaj nam samym. 


Źródła i ciekawe informacje:

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Paula G.

    Chyba nie do końca chodzi o świadomość – przynajmniej w tej sprawie – a o jawne i stanowcze powiedzenie "nie". Nie wielu to robi i ciężko mi to zrozumieć, dlaczego. Dzięki za odwiedziny. Pozdrawiam 🙂

  2. Anna Piechnik

    Też miałam podobne przeprawy ciążowe, nic tu nie pasuje lepiej niż słowo "partyzantka". Właśnie dlatego, żeby ludzie mieli świadomość pewnych rzeczy, również postanowiłam zacząć pisać bloga http://zycieachzycie.pl/
    Pozdrawiam, Anna Piechnik

Dodaj komentarz