Chorujemy

No i stało się. Pierwszy raz od dziewiętnastu miesięcy Szym jest chory. I to nie zwykły katarek, który do tej pory przechodziliśmy raz. Nie. Wymyślił sobie stan podgorączkowy, odrywający i duszący kaszel oraz mega katarzysko.

Tym sposobem moje dzielne dziecię dołączyło do grona antybiotykobiorców. I to nie takich zwykłych, bo tak naprawdę nie daje się dotknąć, nie chce jeść, pić, przyjmować leków. Nie daje sobie zabrać gili spod nosa, ani z nosa. Także żadne fridy, gruszki czy kropelki nie wchodzą w grę.
Choć, jeśli mam być szczera, to wchodzą. Ale z krzykiem, płaczem i pękającym sercem rodziców.  Także u nas miał być koncert Voo Voo a jest chore dziecko i chora matka. Bo matce też się oberwało. Chodzi, smarka, kaszle i umiera… razem z dzieckiem. Więc umiera podwójnie.
A raczej potrójnie. Bo jeszcze z niedospania.
Witaj piękny weekendzie.

Zapomniałabym! 
Na Małym co nieco razem z Jolą przygotowałyśmy małą rozdawajkę z okazji walentynek. Zapraszam serdecznie, bo niewiele trzeba zrobić by dostać śliczny i ręcznie robiony walentynkowy drobiazg. Niespodzianka jest dla pierwszych dziesięciu osób! Powodzenia 🙂 

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz