Szeroki odzew do mojego poprzedniego wpisu spowodował, że poczułam się w obowiązku napisać więcej na ten temat. Nie będę ukrywała, że również Arek miał na tą decyzję wpływ. Zabolało mnie, gdy usłyszałam że umniejszam jego roli ojca. Nie zabolało, gdy usłyszałam że jest jednostronny.
No jest. Bo przecież “mój jest ten kawałek podłogi”…
Co mnie pchnęło do tak surowej oceny męża? Być może pięknie odda to komentarz hebamme:
“(…)chcę wyjść, ale nie mam gdzie… kontakty się pourywały z osobami bezdzietnymi, a osoby dzietne często mają swoje sprawy. Zauważam, że zatracają się w dzieciach i nic im się nie chce, Ja powoli też zaczynam taka być…(…)”
Jednak nie poddawałam w wątpliwość roli jaką wypełnia Arek względem Szymona. A przynajmniej nie taki był mój zamiar. Zajmuje się Gnomkiem, przewija, karmi i wstaje w nocy. W domu też pomoże. Na widelec poszła jego postawa wobec mnie – niejednokrotnie niesprawiedliwa.
Bo widzę, że Arek chce być ojcem.
Jakim?
Ps. Drogie mamy, dziękuję za słowa otuchy i rady 🙂
Arek nie tylko musi chcieć, musi przede wszystkim BYĆ dobrym ojcem:)))
chociaż chcenie to pierwszy krok w dobrą stronę:) powodzenia więc życzę!
Chyba musicie po prostu wykrzyczeć ten problem. I się dogadać, dla Waszego dobra i dla dobra Gnomka. 🙂
Oby do przodu 🙂
Znam temat. I też chętnie bym się nad nim zaczęła rozwodzić, ale tak bardzo brak mi czasu 🙂
Trzymam kciuki dzielna kobieto!:)